"W ZWIĄZKU"

tekst do katalogu wystawy Andrzeja Zdanowicza i Tomasza Bukowskiego

Realność rzeczywistości, dla jednych rozmyła się, dla drugich, uległa medialnemu zwielokrotnieniu. Skutkuje to coraz ściślejszą koneksją malarstwa z obrazowaniem wytwarzanym przez media. Można powiedzieć, zwłaszcza w kontekście młodego malarstwa, że to już nie romans ale małżeństwo. Lecz są jeszcze artyści, którzy w swej twórczości idą pod prąd estetyce owego „nowoczesnego” obrazowania. 

Realności rozumianej wielopoziomowo, zdefragmentowanej, rozbitej na kawałki jak szkło, obaj artyści przeciwstawiają, na kanwie zgeometryzowanych form, osnowę egzystencjalnej narracji. Ich obrazy są jak dzienniki relacjonujące intymne kontakty oka i umysłu z tym co nas współcześnie otacza. Pomimo powierzchownych podobieństw, każdy z artystów opowiada własną, oryginalną historię. To co ich łączy, to przywiązanie do tradycji malarstwa pierwszej awangardy: abstrakcji geometrycznej, konstruktywizmu, futuryzmu, a u Andrzeja Zdanowicza dodać jeszcze można, jako znaczący punkt odniesienia, malarstwo metafizyczne Giorgio de Chirico. Dotyczy to szczególnie atmosfery tych jego obrazów, w których możemy zrekonstruować tchnące tajemnicą wnętrza, jakąś zatrzymaną w kadrze, niepokojącą sytuację.

Balansowanie między rozbudowaną sugestywnością, a konieczną redukcją do tego, co dla obrazu najistotniejsze, to jak się wydaje, decydujący element w procesie kształtowania malarskiej kompozycji. Dotyczy to szczególnie obrazów o małym formacie. Malarskie opowiadanie o sobie w ograniczonej skali małego formatu wymaga skupienia, ale też może, uważnemu odbiorcy, wiele ofiarować. W nich to właśnie, Andrzej Zdanowicz, niczym wirtuoz rozwijający muzyczną frazę, meandruje przy pomocy koloru, faktury i gestu między doskonale wykreślonymi ramami kompozycyjnych układów. Prezentowane obrazy to szczególnego rodzaju labirynty, w których oko odnajduje się się w nowej, alternatywnej rzeczywistości. Skromne formatem, są odzwierciedleniem specyficznej, bardzo indywidualnej perspektywy opisania codzienności. Ta, rzeczywistość równoległa, alternatywna, cechuje się, między innymi, precyzją formy i wyważoną kompozycją, którą artysta jak się zdaje, chce zwieść nasze oczy. Kokietuje estetycznym powabem form, by po chwili obnażyć niepokojący stan rozchwiania, własne, odrobinę autoironiczne choć naznaczone nieokreślonym lękiem, egzystencjalne tu i teraz.

Malarstwo Andrzeja Zdanowicza jest jeszcze pod pewnym względem szczególnie interesujące. Ono wydaje się migotać. Dzieje się tak kiedy uwagę skupimy na jednej z jego cech. Gdy, na przykład,  skupimy się na wyrafinowanej grze barwnej, to umyka nam z przed oczu ich wymiar narracyjny, gdy zaś skoncentrujemy się na wysublimowanej strukturze formy i zawiłościach układów kompozycyjnych, natychmiast gubi się, emanujący wcześniej, klaustrofobiczny klimat swoistego osaczenia, „ciasnoty”, zamknięcia. 

W przeciwieństwie do Andrzeja Zdanowicza, Tomasz Bukowski w swoich obrazach koncentruje się głównie na malarskiej powierzchni płócien. Artysta w wielokrotnych nawarstwieniach farby usiłuje skumulować energię aby przekroczyć barierę fizycznego ograniczenia materią. Pod powierzchnią syntetycznych kształtów kipi lawa ekspresjonistycznego gestu. To przede wszystkim malarstwo skupione na sobie, gdzie wszelkie odniesienia do rzeczywistości kryją się pod grubą, zastygłą w ruchu, warstwą koloru. Wygląda to tak, jakby artysta chciał nam zadeklarować, ze jedyną rzeczywistością malarstwa jest obraz. Lecz uważny obserwator dostrzeże w tych działaniach próbę okiełznania swoistego chaosu, który można zinterpretować jako odbicie współczesnej, nieprzychylnej malarstwu rzeczywistości. 

To co możemy, miedzy innymi, zobaczyć w obrazach Tomasza Bukowskiego, to zapis zmagań twórcy dążącego do syntezy, z malarzem, dążącym do zmaksymalizowania ekspresji swych dzieł. Malarska wrażliwość artysty wymaga od niego ciągłego odnawiania tego co już wcześniej zostało namalowane. Tradycja awangardy stanowi dla artysty pejzaż, z którego czerpie motywy; to historia, z którą nieustannie wchodzi spór, w swoistej walce o własną tożsamość artystyczną. W tle tych zmagań objawia się liryzm, delikatność i kruchość. Ta cicha narracja delikatnych niuansów, zawoalowanych powiązań z codziennością, może przywoływać w nas widoki, niedookreślonego, zamglonego pogranicza, między snem a symboliką. 

W obrazach Andrzeja Zdanowicza i Tomasza Bukowskiego widać wyraźnie, że intuicyjne doświadczanie i wyrażanie otaczającej nas rzeczywistości podporządkowane zostało intelektualnej dyscyplinie i powściągliwości, które to cechy sprawiają, iż malarstwo obu artystów wyraźnie, choć niejednoznacznie stara się od wszelkiej realności zdystansować tak, aby możliwym była jej transpozycja w obraz.  Ów dystans oznacza jedynie, że artyści proponują obcowanie z nią poprzez obrazy, których nic już zastąpić nie może. 


Jarosław Łukasik
Poznań, 23 marca 2012 

© Jaroslaw Lukasik 2016